Nowy sezon tureckiej BSL w całości w Sportklubie

Aż dziesięć drużyn z Turcji rywalizuje w europejskich pucharach. I każda z nich może namieszać w rozgrywkach. Mimo tego o mistrzostwo kraju tradycyjnie walczyć powinno tylko dwóch gigantów, Anadolu Efes i Fenerbahce. Czy ktoś pokrzyżuje im szyki?

Sprawdź godziny transmisji BSL w PROGRAMIE TV

Liga BSL to najpełniej transmitowane koszykarskie rozgrywki w Sportklubie. W każdej kolejce stacja transmituje nawet do ośmiu spotkań, już w premierowej pokazując w sumie siedem konfrontacji – pięć na żywo i dwie z odtworzenia. Dodając do tego obszerne relacje z hiszpańskiej Ligi ACB i niemieckiej Bundesligi, Sportklub oferuje kibicom basketu najpełniejszą koszykarską ofertę w naszym kraju.

Wywalczonego w ubiegłym sezonie tytułu broni w Turcji Anadolu Efes. Podopieczni Ergina Atamana są na tyle mocni, że po poprzedniej kampanii właściwie… nie zmienili składu. Nie zakontraktowali żadnego nowego zawodnika, a pożegnali się jedynie z Džananem Musą i Sertaçem Şanlım, którzy w Stambule byli – szczególnie drugi z nich – wiecznymi rezerwowymi. O głębi i sile składu najlepiej świadczy fakt, że skorzystać z usług Şanlıego zdecydowała się sama FC Barcelona, a Musa w swoim nowym klubie, Río Breogán, już w pierwszym występie został MVP kolejki Ligi ACB. Zresztą, jak nie mówić o fantastycznej kadrze, skoro wspomina się nie tylko mistrza Turcji, ale przede wszystkim ostatniego triumfatora Euroligi.

Anadolu Efes i Fenerbahce podzieliły między sobą sześć ostatnich tytułów. Pięć z nich przypadło w udziale „Fener”, dwa ich rywalom, w dwóch poprzednich kampaniach to jednak Anadolu Efes było górą. Tytułów mogło być zresztą trzy, sezon 2019/20 nie został jednak dokończony z powodu pandemii COVID-19. Ostatnim mistrzem spoza Stambułu był w 2015 roku Pınar Karşıyaka, w bieżącym sezonie niewiele wskazuje na to, aby ten stan rzeczy miał ulec zmianie.

Fenerbahce od dwóch lat goni lokalnego rywala, dystans pomiędzy nimi zamiast zmniejszać się, jest jednak coraz większy. Za zmianę tego układu w dużej mierze odpowiadać ma Aleksandar Đorđević, nowy trener „Fener”, który zastąpił na ławce Igora Kokoškova. Drugi z Serbów, który poprzednie ćwierć wieku pracował głównie na asystenckich stanowiskach w kilku klubach NBA, przed startem sezonu 2020 podjął się samodzielnej pracy w Stambule. Dwa lata bez sukcesów sprawiły jednak, że postanowiono rozstać się z nim i powierzyć funkcję pierwszego opiekuna drużyny jego rodakowi. Czy Đorđević spełni pokładane w nim nadzieje?

O tym przekonamy się wiosną, na razie 54-letni Serb będzie potrzebował nieco czasu, żeby poustawiać w zespole nowe klocki, bo tych przed startem sezonu pojawiło się sporo. Z Baskonii nad Bosfor przeprowadzili się Achille Polonara i Pierriá Henry, z Chimek Devin Booker, z lokalnego rynku ściągnięto natomiast İsmeta Akpınara (Bahçeşehir), Mariala Shayoka (Bursaspor), Metecana Birsena (Pınar Karşıyaka) i Şehmusa Hazera (Besiktas). Solidnie przewietrzono przy tym szatnię, pożegnano się bowiem łącznie aż z dziesiątką zawodników, z większością w wakacje, choć już we wrześniu zwolniono z kontraktu np. Bobby’ego Dixona, związanego z klubem od sześciu lat, który w 2008 roku był gwiazdą… Polpaku Świecie.

Sprawdź ofertę kanału Sportklub w PROGRAMIE TV

O tym, że w sezonie 2021/22 ton rozgrywkom nadawać będą ekipy ze Stambułu świadczą nie tylko mocarstwowe (także na europejskiej arenie) plany Anadolu Efesu i Fenerbahce, ale i fakt, że o czołowe lokaty walczyć powinny Darussafaka, Besiktas oraz Galatasaray, a więc drużyny w komplecie reprezentujące największą turecką metropolię. Wydaje się, że jedyną drużyną spoza Stambułu, która może zamieszać w czołówce jest Pınar Karşıyaka. A może jednak kto inny okaże się czarnym koniem rozgrywek?

Źródło: Media Production

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *